Dzień pierwszy

Rano o 8.30 klasa VII wyjechała pociągiem do Wrocławia, by tam przesiąść się na autobus w kierunku Sulistrowiczek. Nie obyło się bez drobnych kłopotów technicznych. Nasz autobus z Wrocławia do ośrodka w Sulistrowiczkach został mianowicie odwołany i na krótko w nasze oczy zajrzała wizja noclegu na dworcu we Wrocławiu. Na całe szczęście autobus po krótkim czasie powrócił na rozkład i dotarliśmy na miejsce. Tu czekało nas jeszcze rozbicie namiotów na polu namiotowym, które odbyło się sprawnie i po 40 minutach każdy miał przysłowiowy dach nad głową. Po całej drodze i przeżyciach zasłużyliśmy na obiad, po którym wybraliśmy się na spacer do parku krajobrazowego Wenecja założonego na początku XX w. przez dr. Eryka Bohna. Obejmuje on obszar 8 ha. Do parku prowadzą dwie stylowe kamienno-drewniane bramy, w które zostały wmontowane fragmenty zabytkowej XVI-wiecznej kamieniarki, pochodzącej w większości z nagrobka książąt von Schönaich-Carolath. Po drodze towarzyszyła na przepiękna pogoda.

Dzień drugi

Po smacznym śniadaniu udaliśmy się autobusem do Wrocławia, żeby zobaczyć Panoramę Racławicką. Oglądaliśmy dzieło Jana Styki i Wojciecha Kossaka przedstawiające bitwę pod Racławicami i nawiązujące do walki Polaków o utrzymanie niepodległości i bytu państwowego na mapie osiemnastowiecznej Europy. Po spotkaniu ze sztuką udaliśmy się na spotkanie z historią i zwiedziliśmy Rynek we Wrocławiu z jego urokliwymi kamieniczkami. Wracając do ośrodka nasza wiedza była z pewnością bogatsza.

Dzień trzeci

Po śniadaniu wybraliśmy się na leżący w niedalekiej odległości od nas szczyt Ślęży (718 m n.p.m.). Jest to najwyższy szczyt Masywu Ślęży i całego Przedgórza Sudeckiego. Mimo niewielkiej wysokości bezwzględnej, masyw ma imponujący wygląd ze względu na znaczną wysokość względną (ponad 500 m[5]). Pomimo niewielkich kłopotów fizyczno – psychicznych weszliśmy na szczyt w komplecie i w dobrych humorach. Na Ślęży powitała nas kultowa rzeźba niedźwiedzia wywodząca się z kręgu kultury celtyckiej. Niestety pogoda w pewnym stopniu ograniczyła nam wspaniałe widoki ze szczytu. Wiał lekki wiatr a chmury wisiały stosunkowo nisko. Po godzinnym pobycie na szczycie, posiłku i wykonaniu serii zdjęć zaczęliśmy schodzić do ośrodka, gdzie czekał już na nas gorący posiłek, a 20.00 ognisko z kiełbaskami.

Dzień czwarty

To dzień powrotu do Poznania. Po śniadaniu zaczęliśmy się pakować oraz składać namioty. O 11.48 wpakowaliśmy się z namiotami i plecakami w podmiejski autobus do Wrocławia i po godzinie wylądowaliśmy we Wrocławiu. Tu czekała na nas niemiła niespodzianka. Wszystkie pociągi udające się w kierunku Poznania nie posiadały już miejsc siedzących. Okazało się jednak, że w pociągu, który wybraliśmy, dołączono jeden wagon dla podróżnych, którzy nie posiadali biletów na miejsca siedzące. W optymistycznych nastrojach dojechaliśmy do Poznania o 16.15.